Większość z nas, zdobywając kolejne stopnie wykształcenia, zetknęła się z tą nazwą. Popularność zagranicznych wyjazdów na studia dzięki temu programowi, wzrasta każdego roku i liczona jest już w tysiącach. Także do Polski przyjeżdża ogromna liczba studentów, nie tylko by zdobywać wiedzę, ale również poznać naszą kulturę i codzienność. Ale czy wiemy coś o osobie, od której przyjął on swoją nazwę?
Program Erasmus i jego gałęzie swoją nazwę wzięły od imienia czołowego renesansowego humanisty, filologa, filozofa i pedagoga Erazma z Rotterdamu. Urodzony w 1466 (niektóre źródła podają też 1467) , w wieku 20 lat wstąpił do klasztoru augustianów, jednakże po kilku latach zrzucił zakonne i kapłańskie szaty. Wiele podróżował (Paryż, Leuven, Cambridge, Bazylea) i spotykał wielu znanych w ówczesnych czasach, m.in. Tomasza Morusa, Johna Coleta, Marcina Lutra, Jana Łaskiego czy króla Henryka VIII. Miał możliwość pozostać na Uniwersytecie w Cambridge jako wykładowca angielskiego, jednak nie zabawił tam długo (1510-1515). Do dziś w Queens' College na uniwersytecie możemy zobaczyć Budynek Erazma oraz Pokój Erazma. Znany był ze swojego narzekania na angielską pogodę, która nie służyła jego słabemu zdrowiu.
Jego najsławniejszym dziełem do dziś pozostaje rozprawa "Pochwała głupoty". Przetłumaczył także Nowy Testament na łacinę i opracował wydanie grecko-łacińskie. Głosił poglądy zbliżone do reformacyjnych na długo przed wystąpieniem Lutra, czym nie zyskał sobie przychylności ludzi Kościoła, a wręcz został posądzony o herezję. Nie wszyscy byli mu jednak nieprzychylni - papież Paweł III zaproponował mu nawet kapelusz kardynalski, którego Erazm odmówił, tłumacząc się złym stanem zdrowia.
Pedagogika Erazma charakteryzuje się ciepłem i serdecznością wobec dzieci i młodzieży. Sprzeciwiał się ówczesnej szkole, szczególnie surowemu traktowaniu uczniów przez nauczycieli, ale także treściom i metodom nauczania. Przekonywał, że szkolna nauka powinna być dla dziecka przyjemna, sprawiać mu radość i pociągać. W kontekście tych poglądów nie dziwi fakt wybrania jego imienia i osoby na patrona ogólnoeuropejskiego projektu edukacyjnego.
Zmarł nagle w Bazylei, będąc w podróży do Brabancji na zaproszenie Marii Habsburżanki. W bazylejskiej katedrze do dziś można zobaczyć jego grób, a dokładniej epitafium, na którym nie ma wizerunku zmarłego, lecz zawiera ono na marmurowej tablicy złocony napis po łacinie opowiadający o jego zasługach.
Ale Bazyleę warto zobaczyć nie tylko ze względu na tę znakomitą postać. Miasto położone na styku trzech państw (Niemcy, Szwajcaria, Francja), nad rzeką Ren jest świetnym miejscem na weekendowy wyjazd. Przepiękna architektura miasta, jego zaułki pozostawią nas w zachwycie na długie miesiące: katedra, niezliczone kamieniczki, a z bardziej współczesnych Wieża Targowa, drugi najwyższy budynek w Szwajcarii. Bazylea jest miastem uniwersyteckim z dominacją nauk humanistycznych - niewątpliwie czasy Erazma miały w tym swój udział. Atrakcji nie brakuje tu dla każdego: jest Zoo oraz Muzeum Lalek. Tu powstała UEFA i tu urodził się tenisista Roger Federer. Uśmiech i radość nawet u dorosłego wywoła bardzo nietypowa fontanna Tinguely'ego - zabawne maszyny, które wyrzucają z siebie strumienie wody.
Magdalena Solka